11 lat temu.
Wioska Skał.
Wspomnienia.
One zostają na zawsze.
Są jak perły.
Mają w sobie coś z klejnotów
i coś z łez.
One zostają na zawsze.
Są jak perły.
Mają w sobie coś z klejnotów
i coś z łez.
Uparcie siedzą w naszej podświadomości, by
zaatakować w najmniej odpowiednim momencie.
Nie dają zasnąć, ale bez nich nie ma czego śnić.
Podświetlają i retuszują przykrości naszego życia.
Bo bez względu na to, jak niewygodne i bolesne,
stanowią przecież niezbędny początek naszej przemiany.
Było to niczym niewyróżniające się popołudnie.
Rodzina Sadatake i Chizuru właśnie kończyły spożywać wspólny posiłek.
Dorośli siedzieli przy stole, popijając sake, a trójka dzieci znajdowała się na kanapie,co jakiś czas wybuchając gromkim śmiechem.
10 letni Deidara wraz z o pięć lat młodszymi bliźniaczkami: Shaną i Evelin, rozmawiali na temat technik , których do tej pory się nauczyli.
Wydawać by się mogło, że ta trójka idealnie ze sobą współpracowała.
Jednakże po zaledwie paru sekundach, po rezydencji rozniósł się przemądrzały głos jednej z sióstr.
- Deidara, ile ciocia Setsuna musiała się śniegu najeść, żeby urodzić takiego bałwana? - stanęła na przeciwko niego Evelin, dziewczynka o brązowych włosach i fiołkowych oczach. - Oddaj mi to. - Wyciągnęła w jego stronę dłoń, ale widząc, że chłopczyk chowa czarnego misia za siebie, poczerwieniała ze złości. Tupnęła nóżką i założyła ręce na biodra, robiąc przy tym naburmuszoną minę.
Druga z sióstr, Shana,patrząc na tę komiczną scenkę, zaczęła się śmiać.
- A ty z czego rżysz ?! - warknęła Evelin, patrząc na nią z mordem w oczach.
Blondynka nie przestawała. Po chwili dołączył się do niej Deidara.
- Wy ! Nie śmiejcie się ze mnie, bo wam mózg przez zęby wypadnie!- ryknęła brązowowłosa, machając rączkami w tę i we w tę.
- Spokojnie siostrzyczko, bo ci żyłka pęknie - odpowiedziała jej bliźniaczka, ponownie wybuchając śmiechem.
Niemniej jednak, korzystając z nieuwagi Shany, blondyn i jej zabrał pluszaka.
- Ty kretynko! Oddawaj!- krzyknęła, próbując wyrwać z rąk przyjaciela swojego ukochanego misia.
- A widzisz ! Teraz to ja będę się śmiać z Ciebie - powiedziała brązowowłosa, uśmiechając się perfidnie.
- Ty się tak nie ciesz - obdarzył ją wzrokiem Deidara. - Oddam wam je pod jednym warunkiem. - Uśmiechnął się perfidnie. - Musisz dać mi buziaka.
Dziewczynce uśmiech z twarzy znikł tak szybko, jak się pojawił, a zastąpił go wszystkim dobrze znany grymas.
- Ja Ci mogę dać kopniaka jeśli chcesz - warknęła przymrużając niebezpiecznie powieki. - Mamo, Deidara jest zboczony! - krzyknęła głośno do swojej rodzicielki, odwracając się przy tym w jej stronę.
- Zboczony? - chłopczyk wyszczerzył ze zdziwienia oczy. - Przecież proponuje Ci tylko Twojego pierwszego buziaka.
- Mamo, powiedz mu coś! - przerażona dziewczynka jęknęła i podbiegła do swojej matki, wtulając się w jej kaszmirowy sweter.
Kobieta zaśmiała się, po czym zwróciła do Deidary
- Nie sądzisz, że Evelin jest nieco za młoda na całusy ?
Blondyn zarumienił się.
-No ale miałaby to za sobą! - powiedziała Shana, zacierając rączki.
Uwielbiała robić na złość wszystkim, a w szczególności swojej bliźniaczce.
-Maaaaaamo! - ryknęła brązowowłosa, wtulając się w rodzicielkę jeszcze mocniej.
Risa szepnęła córce coś na ucho, po czym szeroko się do niej uśmiechnęła.
Dziewczynka zachichotała, a następnie podeszła do swojego przyjaciela.
- Pocałowałabym Cię,gdybyś nie miał zębów w kolorze swoich włosów -warknęła, po czym z całej siły nadepnęła chłopaka.
Wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem. Z wyjątkiem Deidary, rzecz jasna.
Korzystając z chwili nieuwagi, dziewczynki wyrwały z jego rąk swoje misie, po czym przybiły sobie piątkę.
- Siostry z piekła rodem - powiedział pod nosem chłopczyk, masując obolałą stopę.
- Coś powiedział? - blondwłosa wydęła wargi i założyła ręce na klatkę piersiową.
- Że jesteście wredniejsze od Gargamela.
- Za to Ty jesteś mądry jak szczur doświadczalny - odpowiedziała spokojnie. Ciężko było wyprowadzić ją z równowagi, w przeciwieństwie do jej siostry : Evelin.
Brązowowłosa rzuciła misia na ziemie i podciągnęła rękawy swojej niebieskiej bluzeczki w słoneczniki.
- A w zęby chcesz? - syknęła i podniosła rękę z zamiarem uderzenia chłopca, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
- Spodziewacie się kogoś ? - zapytała Setsuna, spoglądając pytająco na Risę i Yuzuru.
- Nie - odpowiedziała zdziwiona pani Sadatake.
- Ja pójdę - powiedział jej mąż i odszedł od stołu.
Słychać było skrzypnięcie drzwi i kroki, zmierzające ku salonowi.
- Hej ! Proszę natychmiast stąd wyjść - krzyknął ojciec bliźniaczek.
Wszyscy wstali. Evelin i Shana podbiegły do swojej rodzicielki, chowając się za nią.
Do pomieszczenia weszło kilkunastu mężczyzn w strojach ANBU.
- Nie słyszeliście co do was mówiłem ?! Wynocha !- ryknął Yuzuru.
Nie minęła sekunda, a mężczyzna leżał na podłodze z podciętym gardłem.
-TATUSIU ! - krzyknęły bliźniaczki, krztusząc się łzami.
Shana sprawnie wyrwała się otępiałej matce i chciała podbiec do ojca, ale została popchnięta na ziemię przez najbliżej stojącego mężczyznę w biało-czerwonej masce niedźwiedzia . Przerażona Evelin próbowała jej pomóc, ale matka odzyskując zdrowy rozsądek zacisnęła mocno dłoń na jej przedramieniu. Jeden z mężczyzn kiwnął w ich stronę, na co drugi od razu ruszył z miejsca i zaczął iść w ich stronę. Risa widząc to, zasłoniła dziewczynkę własnym ciałem i mimo strachu, który w niej emanował, spojrzała wyzywająco w oczy osobnika.
Mężczyzna wyciągnął przed siebie ostrze i w mgnieniu oka wbił w szyję czarnowłosej kobiety.
Osunęła się bezwałdnie na posadzke, a biedna Sasame, która sama chroniła swoje dziecko podzieliła jej los. Utabi widząc jak bydlak morduje z zimną krwią jego żonę i przyjaciółkę pobladł.
Chciał podbiec do brązowowłosej dziewczynki, gdy ujrzał jak jeden z nich chwyta ją w pasie i podnosi do góry. Jednakże trzech mężczyzn otaczających go, nie pozwoliło mu na to. Spojrzał ostatni raz na dziewczynki, a później na swojego syna, który miał ślady na policzkach po dopiero co wylanych łzach.
Utabi chciał powiedzieć, że go bardzo kocha i żeby opiekował się dziewczynkami, ale dość szybko został powalony na ziemie, a z jego szyi wytrysnęła sporej ilości czerwona substancja.
Shana wstała na równe nogi. Strach oplótł jej ciało.
Widziała, jak jej siostra, trzymana przez obcego mężczyznę, próbuje mu się wyrwać.
Spojrzała na mamę, ciocię i wujka, którzy leżeli w kałużach własnej krwi.
Zacisnęła mocno piąstki, po czym pobiegła do mężczyzny trzymającego Evelin.
Zaczęła go kopać i okładać pięściami.
- Puść ją, kretynie ! - krzyczała, powstrzymując łzy gromadzące się w jej oczach.
Niestety była zbyt słaba.
Już po chwili znów leżała na ziemi, z czerwonym policzkiem.
- Shana ! - krzyknął Deidara, podbiegając do niej.
- Chodźmy stąd. Ta dwójka na nic nam się nie przyda - powiedział mężczyzna w masce kota.
Blondyn spojrzał na niego z mordem w oczach.
- Nie pozwolę Ci jej zabrać - warknął i zaczął formować glinę w dłoni.
-Puszczaj mnie ! - krzyknęła brązowowłosa, gryząc mężczyznę w rękę.
Ten krzyknął z bólu, puszczając bliźniaczkę.
Evelin szybko się pozbierała, po czym podbiegła do siostry i przyjaciela.
- Ty mała suko - syknął facet, trzymając się za obolałe miejsce.
- Nie nazywaj jej tak, cymbale ty ! - ryknęła blondynka, drżąca ze strachu i równocześnie złości.
Członkowie ANBU zaśmiali się kpiarsko.
- Tak pogrywacie ? Więc umrzecie wszyscy - powiedział jeden z nich, wyciągając z pochwy katane.
Dziewczynki przełknęły głośno ślinę.
- Nie tkniecie ich,do póki ja tu jestem -warknął Deidara, wypuszczając z dłoni kilka małych pajączków, które zaczęły się po nich wspinać.
-Co to ma być? - zaśmiał się mężczyzna w masce kota.
-KATSU! - chłopiec przyłożył do ust dwa palce wskazujące i krzyknął.
Trzy, dość potężne wybuchy z hukiem sprawiły, że dach wraz z jedną ze ścian zaczął się sypać.
Pomieszczenie wypełniło się dymem, przez co trudno było cokolwiek zauważyć.
Deidara pomógł wstać Shanie, ale nigdzie nie mógł znaleźć drugiej bliźniaczki.
Wytężał wzrok, macając nogą ziemie, aby na coś nie wpaść i rozglądał się na boki.
Shana podążała za nim sama szukając siostry na tyle, ile była wstanie.
Dopiero pisk sprawił, że oboje odwrócili się na pięcie.
Deidara zerwał się do biegu, a blondwłosa próbując dotrzymać mu tępa potknęła się o kawałek wystającej cegły.
Chłopiec wyciągnął do niej rękę, pomagając jej wstać.
Idąc szybszym tempem przed siebie wyszli przez dziurę w ścianie, dopiero tam mogli spokojnie oddychać, gdyż kurz nie drażnił już ich nozdrzy.
Deidara zrobił wokół rozwalonego domu kilka okrążeń w poszukiwaniu Evelin. Nigdzie jej nie było, zniknęła jak stado mężczyzn. Jedynie na ziemi został ślad buta, obok którego leżała miętowa apaszka, jej apaszka.
Łapiąc się za głowę, upadł na kolana. Nie wierzył, że spuścił ją oka.
Już jako 10-latek wiedział, że jest dla niego kimś ważnym, kimś za kogo czuł się odpowiedzialny, kimś kogo uwielbiał denerwować.
Shana nie poddawała się. Szukała wszędzie, zaglądała do każdej dziury, każdego zaułku, pod każdą cegłę.
-Nie ma jej tutaj - szepnął Deidara.
Jednak dziewczynka go nie słuchała. Łzy spływały jej po policzkach jedna po drugiej, utrudniając widzenie.
Nie dawała za wygraną. Co chwila szeptała pod nosem imię swojej siostry.
- Porwali ją - warknął chłopak, z lekkim poddenerwowaniem patrząc w stronę blondynki.
Zaczerwienił się ze złości, kiedy ta nie reagowała, a dalej szukała .
Chwiejnym krokiem wstał, po czym podszedł do niej i złapał mocno za ramiona.
-Shana! Jej tutaj nie ma! Porwali ją! - krzyknął ze złością.
Spojrzał w jej oczy, identyczne, jak u Evelin.
Dziewczynka upadła na kolana, chowając twarz w dłoniach.
Jej przyjaciel kucnął obok niej, mocno ją do siebie przytulając.
Chciał ochronić je obie.
Nie udało mu się.
- Przepraszam - szepnął załamującym się głosem.
Od Autorek : Yo, zgrywusy!
Po dość długim zastanawianiu się, ustalaniu pewnych faktów i przegrzaniu mózgownic, zdecydowałyśmy się na wspólne opowiadanie.
Połączyłyśmy swoje silne, wybuchowe, urocze temperamenty i stałyśmy się głównymi bohaterkami tej opowieści. Większość z was, może nas kojarzyć z naszych osobnych blogów.
Takich jak http://bracia-uchiha.blogspot.com/ czy http://kroniki-konohy.blogspot.com/.
Będzie to troszeczkę inna opowieść, jednak obie mamy nadzieję, że z ciekawością będziecie do nas zaglądać i komentować wyrażając własną opinie.
Przyjmujemy krytykę, bo dzięki niej możemy bardziej udoskonalić naszą historię.
Nie przedłużając dłużej, aby was nie zanudzać życzymy przyjemnego południa !
P.S. WYGLĄD BLOGA CHWILOWO JEST JAKI JEST, ALE CZEKAMY NA SZABLON. :)
~ Evelin i Shana.
Podświetlają i retuszują przykrości naszego życia.
Bo bez względu na to, jak niewygodne i bolesne,
stanowią przecież niezbędny początek naszej przemiany.
Było to niczym niewyróżniające się popołudnie.
Rodzina Sadatake i Chizuru właśnie kończyły spożywać wspólny posiłek.
Dorośli siedzieli przy stole, popijając sake, a trójka dzieci znajdowała się na kanapie,co jakiś czas wybuchając gromkim śmiechem.
10 letni Deidara wraz z o pięć lat młodszymi bliźniaczkami: Shaną i Evelin, rozmawiali na temat technik , których do tej pory się nauczyli.
Wydawać by się mogło, że ta trójka idealnie ze sobą współpracowała.
Jednakże po zaledwie paru sekundach, po rezydencji rozniósł się przemądrzały głos jednej z sióstr.
- Deidara, ile ciocia Setsuna musiała się śniegu najeść, żeby urodzić takiego bałwana? - stanęła na przeciwko niego Evelin, dziewczynka o brązowych włosach i fiołkowych oczach. - Oddaj mi to. - Wyciągnęła w jego stronę dłoń, ale widząc, że chłopczyk chowa czarnego misia za siebie, poczerwieniała ze złości. Tupnęła nóżką i założyła ręce na biodra, robiąc przy tym naburmuszoną minę.
Druga z sióstr, Shana,patrząc na tę komiczną scenkę, zaczęła się śmiać.
- A ty z czego rżysz ?! - warknęła Evelin, patrząc na nią z mordem w oczach.
Blondynka nie przestawała. Po chwili dołączył się do niej Deidara.
- Wy ! Nie śmiejcie się ze mnie, bo wam mózg przez zęby wypadnie!- ryknęła brązowowłosa, machając rączkami w tę i we w tę.
- Spokojnie siostrzyczko, bo ci żyłka pęknie - odpowiedziała jej bliźniaczka, ponownie wybuchając śmiechem.
Niemniej jednak, korzystając z nieuwagi Shany, blondyn i jej zabrał pluszaka.
- Ty kretynko! Oddawaj!- krzyknęła, próbując wyrwać z rąk przyjaciela swojego ukochanego misia.
- A widzisz ! Teraz to ja będę się śmiać z Ciebie - powiedziała brązowowłosa, uśmiechając się perfidnie.
- Ty się tak nie ciesz - obdarzył ją wzrokiem Deidara. - Oddam wam je pod jednym warunkiem. - Uśmiechnął się perfidnie. - Musisz dać mi buziaka.
Dziewczynce uśmiech z twarzy znikł tak szybko, jak się pojawił, a zastąpił go wszystkim dobrze znany grymas.
- Ja Ci mogę dać kopniaka jeśli chcesz - warknęła przymrużając niebezpiecznie powieki. - Mamo, Deidara jest zboczony! - krzyknęła głośno do swojej rodzicielki, odwracając się przy tym w jej stronę.
- Zboczony? - chłopczyk wyszczerzył ze zdziwienia oczy. - Przecież proponuje Ci tylko Twojego pierwszego buziaka.
- Mamo, powiedz mu coś! - przerażona dziewczynka jęknęła i podbiegła do swojej matki, wtulając się w jej kaszmirowy sweter.
Kobieta zaśmiała się, po czym zwróciła do Deidary
- Nie sądzisz, że Evelin jest nieco za młoda na całusy ?
Blondyn zarumienił się.
-No ale miałaby to za sobą! - powiedziała Shana, zacierając rączki.
Uwielbiała robić na złość wszystkim, a w szczególności swojej bliźniaczce.
-Maaaaaamo! - ryknęła brązowowłosa, wtulając się w rodzicielkę jeszcze mocniej.
Risa szepnęła córce coś na ucho, po czym szeroko się do niej uśmiechnęła.
Dziewczynka zachichotała, a następnie podeszła do swojego przyjaciela.
- Pocałowałabym Cię,gdybyś nie miał zębów w kolorze swoich włosów -warknęła, po czym z całej siły nadepnęła chłopaka.
Wszyscy wybuchnęli gromkim śmiechem. Z wyjątkiem Deidary, rzecz jasna.
Korzystając z chwili nieuwagi, dziewczynki wyrwały z jego rąk swoje misie, po czym przybiły sobie piątkę.
- Siostry z piekła rodem - powiedział pod nosem chłopczyk, masując obolałą stopę.
- Coś powiedział? - blondwłosa wydęła wargi i założyła ręce na klatkę piersiową.
- Że jesteście wredniejsze od Gargamela.
- Za to Ty jesteś mądry jak szczur doświadczalny - odpowiedziała spokojnie. Ciężko było wyprowadzić ją z równowagi, w przeciwieństwie do jej siostry : Evelin.
Brązowowłosa rzuciła misia na ziemie i podciągnęła rękawy swojej niebieskiej bluzeczki w słoneczniki.
- A w zęby chcesz? - syknęła i podniosła rękę z zamiarem uderzenia chłopca, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
- Spodziewacie się kogoś ? - zapytała Setsuna, spoglądając pytająco na Risę i Yuzuru.
- Nie - odpowiedziała zdziwiona pani Sadatake.
- Ja pójdę - powiedział jej mąż i odszedł od stołu.
Słychać było skrzypnięcie drzwi i kroki, zmierzające ku salonowi.
- Hej ! Proszę natychmiast stąd wyjść - krzyknął ojciec bliźniaczek.
Wszyscy wstali. Evelin i Shana podbiegły do swojej rodzicielki, chowając się za nią.
Do pomieszczenia weszło kilkunastu mężczyzn w strojach ANBU.
- Nie słyszeliście co do was mówiłem ?! Wynocha !- ryknął Yuzuru.
Nie minęła sekunda, a mężczyzna leżał na podłodze z podciętym gardłem.
-TATUSIU ! - krzyknęły bliźniaczki, krztusząc się łzami.
Shana sprawnie wyrwała się otępiałej matce i chciała podbiec do ojca, ale została popchnięta na ziemię przez najbliżej stojącego mężczyznę w biało-czerwonej masce niedźwiedzia . Przerażona Evelin próbowała jej pomóc, ale matka odzyskując zdrowy rozsądek zacisnęła mocno dłoń na jej przedramieniu. Jeden z mężczyzn kiwnął w ich stronę, na co drugi od razu ruszył z miejsca i zaczął iść w ich stronę. Risa widząc to, zasłoniła dziewczynkę własnym ciałem i mimo strachu, który w niej emanował, spojrzała wyzywająco w oczy osobnika.
Mężczyzna wyciągnął przed siebie ostrze i w mgnieniu oka wbił w szyję czarnowłosej kobiety.
Osunęła się bezwałdnie na posadzke, a biedna Sasame, która sama chroniła swoje dziecko podzieliła jej los. Utabi widząc jak bydlak morduje z zimną krwią jego żonę i przyjaciółkę pobladł.
Chciał podbiec do brązowowłosej dziewczynki, gdy ujrzał jak jeden z nich chwyta ją w pasie i podnosi do góry. Jednakże trzech mężczyzn otaczających go, nie pozwoliło mu na to. Spojrzał ostatni raz na dziewczynki, a później na swojego syna, który miał ślady na policzkach po dopiero co wylanych łzach.
Utabi chciał powiedzieć, że go bardzo kocha i żeby opiekował się dziewczynkami, ale dość szybko został powalony na ziemie, a z jego szyi wytrysnęła sporej ilości czerwona substancja.
Shana wstała na równe nogi. Strach oplótł jej ciało.
Widziała, jak jej siostra, trzymana przez obcego mężczyznę, próbuje mu się wyrwać.
Spojrzała na mamę, ciocię i wujka, którzy leżeli w kałużach własnej krwi.
Zacisnęła mocno piąstki, po czym pobiegła do mężczyzny trzymającego Evelin.
Zaczęła go kopać i okładać pięściami.
- Puść ją, kretynie ! - krzyczała, powstrzymując łzy gromadzące się w jej oczach.
Niestety była zbyt słaba.
Już po chwili znów leżała na ziemi, z czerwonym policzkiem.
- Shana ! - krzyknął Deidara, podbiegając do niej.
- Chodźmy stąd. Ta dwójka na nic nam się nie przyda - powiedział mężczyzna w masce kota.
Blondyn spojrzał na niego z mordem w oczach.
- Nie pozwolę Ci jej zabrać - warknął i zaczął formować glinę w dłoni.
-Puszczaj mnie ! - krzyknęła brązowowłosa, gryząc mężczyznę w rękę.
Ten krzyknął z bólu, puszczając bliźniaczkę.
Evelin szybko się pozbierała, po czym podbiegła do siostry i przyjaciela.
- Ty mała suko - syknął facet, trzymając się za obolałe miejsce.
- Nie nazywaj jej tak, cymbale ty ! - ryknęła blondynka, drżąca ze strachu i równocześnie złości.
Członkowie ANBU zaśmiali się kpiarsko.
- Tak pogrywacie ? Więc umrzecie wszyscy - powiedział jeden z nich, wyciągając z pochwy katane.
Dziewczynki przełknęły głośno ślinę.
- Nie tkniecie ich,do póki ja tu jestem -warknął Deidara, wypuszczając z dłoni kilka małych pajączków, które zaczęły się po nich wspinać.
-Co to ma być? - zaśmiał się mężczyzna w masce kota.
-KATSU! - chłopiec przyłożył do ust dwa palce wskazujące i krzyknął.
Trzy, dość potężne wybuchy z hukiem sprawiły, że dach wraz z jedną ze ścian zaczął się sypać.
Pomieszczenie wypełniło się dymem, przez co trudno było cokolwiek zauważyć.
Deidara pomógł wstać Shanie, ale nigdzie nie mógł znaleźć drugiej bliźniaczki.
Wytężał wzrok, macając nogą ziemie, aby na coś nie wpaść i rozglądał się na boki.
Shana podążała za nim sama szukając siostry na tyle, ile była wstanie.
Dopiero pisk sprawił, że oboje odwrócili się na pięcie.
Deidara zerwał się do biegu, a blondwłosa próbując dotrzymać mu tępa potknęła się o kawałek wystającej cegły.
Chłopiec wyciągnął do niej rękę, pomagając jej wstać.
Idąc szybszym tempem przed siebie wyszli przez dziurę w ścianie, dopiero tam mogli spokojnie oddychać, gdyż kurz nie drażnił już ich nozdrzy.
Deidara zrobił wokół rozwalonego domu kilka okrążeń w poszukiwaniu Evelin. Nigdzie jej nie było, zniknęła jak stado mężczyzn. Jedynie na ziemi został ślad buta, obok którego leżała miętowa apaszka, jej apaszka.
Łapiąc się za głowę, upadł na kolana. Nie wierzył, że spuścił ją oka.
Już jako 10-latek wiedział, że jest dla niego kimś ważnym, kimś za kogo czuł się odpowiedzialny, kimś kogo uwielbiał denerwować.
Shana nie poddawała się. Szukała wszędzie, zaglądała do każdej dziury, każdego zaułku, pod każdą cegłę.
-Nie ma jej tutaj - szepnął Deidara.
Jednak dziewczynka go nie słuchała. Łzy spływały jej po policzkach jedna po drugiej, utrudniając widzenie.
Nie dawała za wygraną. Co chwila szeptała pod nosem imię swojej siostry.
- Porwali ją - warknął chłopak, z lekkim poddenerwowaniem patrząc w stronę blondynki.
Zaczerwienił się ze złości, kiedy ta nie reagowała, a dalej szukała .
Chwiejnym krokiem wstał, po czym podszedł do niej i złapał mocno za ramiona.
-Shana! Jej tutaj nie ma! Porwali ją! - krzyknął ze złością.
Spojrzał w jej oczy, identyczne, jak u Evelin.
Dziewczynka upadła na kolana, chowając twarz w dłoniach.
Jej przyjaciel kucnął obok niej, mocno ją do siebie przytulając.
Chciał ochronić je obie.
Nie udało mu się.
- Przepraszam - szepnął załamującym się głosem.
Od Autorek : Yo, zgrywusy!
Po dość długim zastanawianiu się, ustalaniu pewnych faktów i przegrzaniu mózgownic, zdecydowałyśmy się na wspólne opowiadanie.
Połączyłyśmy swoje silne, wybuchowe, urocze temperamenty i stałyśmy się głównymi bohaterkami tej opowieści. Większość z was, może nas kojarzyć z naszych osobnych blogów.
Takich jak http://bracia-uchiha.blogspot.com/ czy http://kroniki-konohy.blogspot.com/.
Będzie to troszeczkę inna opowieść, jednak obie mamy nadzieję, że z ciekawością będziecie do nas zaglądać i komentować wyrażając własną opinie.
Przyjmujemy krytykę, bo dzięki niej możemy bardziej udoskonalić naszą historię.
Nie przedłużając dłużej, aby was nie zanudzać życzymy przyjemnego południa !
P.S. WYGLĄD BLOGA CHWILOWO JEST JAKI JEST, ALE CZEKAMY NA SZABLON. :)
~ Evelin i Shana.